Czcigodny Sługa Boży Giunio Tinarelli (27 maja 1912 – 14 stycznia 1956).
„Dla mnie najlepszym bogactwem jest cierpienie, które pozwala mi od czasu do czasu odłożyć w „banku” Bożym część moich cierpień z nadzieją, że będę mógł je podjąć kiedy Pan wezwie mnie do życia wiecznego. Nie cierpię ani z powodu fizycznego bólu ani z powodu dyskomfortu jaki niesie ze sobą choroba, gdyż Panu Bogu spodobało się, zmiażdżyć mnie cierpieniem!”

Był pięknym, dobrym i silnym młodzieńcem, przeszedł przez królewskie drzwi Krzyża w kwiecie wieku. Sam szczegółowo opowiedział o swojej drodze w „Notatkach z mojej choroby”. Pisze tam między innymi o swojej miłości do Soliny, narzeczonej, która gdy dowiedziała się o jego chorobie, odeszła od niego, zwracając mu pierścionek zaręczynowy. Pierścionek ten Giunio ofiarował ks. Novarese, a ten umieścił go w koronie Matki Bożej z Lourdes, która była w jego życiu zawsze szczególną pomocą, a pielgrzymki do Lourdes stały się niezrównanymi momentami łaski w życiu Giunia, były jego duchowym wsparciem, a także momentami cudownego połowu.

W przeddzień swojej śmierci Giunio mógł powtórzyć za świętą Bernadetą Soubirous: „Jestem zgnieciony jak ziarnko pszenicy!”. Ale mimo to, podobnie jak św. Bernadetta, również Giunio, w ostatnich dniach swego życia pocieszony został, jak potwierdzają różni świadkowie, niebiańskimi momentami „przemienienia”. Najświętsza Panienka, tak bardzo przez niego kochana, nawiedziła go wielokrotnie i bardzo prawdopodobnie, zdradziła mu także dokładną godzinę śmierci.