SŁUŻEBNICA BOŻA ANNA FULGIDA BARTOLACELLI (1928-1993)
„Zachowajcie w sobie wiarę: w niej znajdziecie siłę, aby przejść przez nieuniknione próby życia. Umiejcie dziękować Bogu za radość, którą Wam ześle w życiu i pomóżcie innym uszlachetniać ich własne cierpienie poprzez życie w łasce.”
Anna miała siostrę Adę, pozornie zdrową, która jednak z czasem zaczęła przejawiać poważne braki fizyczne uniemożliwiające jej dalszy normalny rozwój: układ kostny z dużym niedoborem wapnia łatwo ulegał deformacji, co było przyczyną częstych złamań. Niestety Anna była znacznie bardziej chora niż siostra, z czego zdała sobie sprawę już w dzieciństwie. „Miałam kości jakby ze szkła i łamały się one przy każdym niedużym ruchu zrastając się później samoistnie. Zaczęła się również i dla mnie ciężka droga krzyżowa; można sobie wyobrazić, ile cierpienia niosły za sobą te złamania istocie tak żywej, jaką ja byłam!” . Anna bardzo szybko przestała się rozwijać dlatego do końca swojego życia pozostała z wyglądu dziewczynką. Nigdy też nie chodziła.W 1956 roku udały się po raz pierwszy na pielgrzymkę do Loreto. Następne pielgrzymki były już do Lourdes, gdzie poznała ks. Novarese. Któregoś wieczoru ksiądz prałat zapoznawał chorych ze Stowarzyszeniem Ochotników Cierpienia i przedstawiał, na czym polega ich praca oraz cel, do którego dążą. Ochotnik w cierpieniu nie ma być prostym przedmiotem współczucia dla ludzi zdrowych, lecz autentycznym podmiotem działania łaski poprzez słowo, wiarę, świadectwo w czynach, odwiedzanie i wspieranie bardziej od nas potrzebujących braci. Powoli odkrywała swoje powołanie i tak napisała podanie o przyjęcie do Cichych i w wieku 33 lat wstąpiła do nowicjatu Cichych Pracowników Krzyża. 8 grudnia 1964 roku Anna złożyła pierwsze śluby i wstąpiła w szereg Cichych Pracowników Krzyża.
Jak można podsumować życie Anny? Wiara w Boga, miłość do Matki Bożej i żarliwa wierność swej religijnej rodzinie jaką stanowili Cisi Pracownicy Krzyża.Źródłem, z którego Anna czerpała siły w tych trudnych latach, była przede wszystkim modlitwa.
Anna odeszła do Pana 27 lipca 1993 roku. Często tak mówiła: „Pamiętaj. Kiedy umrę, nie chcę kwiatów. Na trumnie połóżcie Lekcjonarz”. I zadośćuczyniono jej prośbie kładąc na trumnę Lekcjonarz Słowa Pańskiego otwarty na stronie, na której jest napisane: „Chodź służebnico dobra i wierna, dostąp radości Twego Pana!”.