Sługa Boży Fausto Gei  (24 marca 1927 – 27 marca 1968).
„Nie kocham cierpienia, ale chętnie je akceptuję; widzę w nim bowiem urzeczywistnienie woli Boga. Chorzy są konstruktorami nieba: swoimi cierpieniami budują wspaniały most łączący Boga z ludźmi”.

Fausto dźwigał swój krzyż pogodnie, z godnością. Był przekonany, że najbardziej autentyczną i pełną znaczenia modlitwą jest „Amen”: Niech się spełni wola Boża! Tego „Amen”: Niech tak będzie!, niejednokrotnie potrzeba, szczególnie na początku naszej drogi z cierpieniem: gdy rzeczywistość Krzyża zaskakuje człowieka, często w najmniej spodziewanym momencie, gdy rodzi się ból, przerażenie, rozpacz. Fausto Gei zrozumiał to doskonale i potrafił zaakceptować cierpienie w swoim młodym i krótkim życiu.

Odkrył on nowy blask życia naznaczonego stygmatem cierpienia, życia, które przeżywał jako wspaniałą przygodę, na drodze modlitwy i cierpienia. Pisał: „Na moim łożu cierpienia przeżywam najprawdziwszą i najpiękniejszą przygodę. (…) Ta moja przygoda jest piękna i prawdziwa do tego stopnia, że wypełnia całe moje życie i sprawia, że kocham je z wszystkimi cierpieniami, które ze sobą niesie… W ten oto sposób spędzam moje życie nie bezużytecznie, skoro codziennie mogę odnawiać moją ofiarę miłości i cierpienia, aby spełniło się Królestwo niebieskie”.